Kraj

Polpharma: każdy lek jest jakąś innowacją

Region Wt. 28.06.2022 08:33:03
28
cze 2022

Od prostych proszków przeciwbólowych poprzez antybiotyki, leki kardiologiczne i urologiczne, do specyfików na cukrzycę, osteoporozę i stwardnienie rozsiane. Za wszystkim stoi skomplikowana technologia, wyrafinowana wiedza i bardzo duże pieniądze. Polpharma dała dziennikarzom zajrzeć do swoich laboratoriów i zakładu produkcyjnego w Starogardzie Gdańskim.

Znajduje się tam jedna z pięciu fabryk i jeden z trzech należących do tej spółki ośrodków badawczo-rozwojowych. Jest to także jedno z nielicznych w Polsce miejsc, gdzie produkuje się substancje czynne/aktywne (tzw. API) – czyli to, co w danym lekarstwie jest najważniejsze i stanowi o jego właściwościach. Zdolność wytwarzania owej skomplikowanej chemii zyskała na znaczeniu jeszcze przed pandemią koronawirusa, kiedy dalekowschodnim potentatom przydarzyło się kilka wpadek z jakością, a stała się sprawą palącą w trakcie pandemii, kiedy porwały się łańcuchy dostaw. Chiny i Indie zaczęły zaspokajać w pierwszej kolejności własne potrzeby, a europejskiej farmacji zaczęło brakować podstawowych komponentów. Wtedy okazało się, że zachowanie tej zdolności przez właściciela Polpharmy było dalekowzrocznym posunięciem.

Bogdan Maślanek, szef zakładu produkcyjnego jednostki biznesowej API zastrzega jednak, że nie ma kraju ani tym bardziej firmy, która pokryłaby 100 procent potrzeb terapeutycznych: – Substancji czynnych są tysiące. My wytwarzamy regularnie 50, a kilka czeka na wdrożenie. Nie specjalizujemy się w określonych chorobach. Budujemy ofertę, która jest spójna technologicznie. Nie wszystko opłaca się wytwarzać na skalę masową. Szukamy swoich nisz, a w kilku dominujemy na rynku światowym. Badamy rynek, wyszukujemy molekuły, na które będzie zapotrzebowanie nie tylko w kraju. Dopiero to daje możliwość odzyskania pieniędzy włożonych w badania i rozwój, bo są to sumy rzędu od kilkunastu do kilkudziesięciu milionów złotych. Pracujemy nad substancjami, które są jeszcze pod patentami, ale można je będzie skomercjalizować w ciągu kilku lat. Jesteśmy także organizacją rozwoju i produkcji kontraktowej dla dużych firm, dzięki czemu budujemy sobie nowe kompetencje do wykorzystania w przyszłości.
Menadżerowie Polpharmy bardzo akcentują kwestię innowacyjności. Firma produkuje sporo tzw. generyków, czyli leków będących zamiennikami specyfików opracowanych wcześniej gdzie indziej. Wbrew obiegowej opinii, nie jest to robota odtwórcza i wtórna, ale złożone przedsięwzięcie, angażujące nie tylko nie tylko łebskich chemików, ale i zaglądających im wciąż przez ramię prawników. Patenty mogą bowiem chronić nie tyle konkretną molekułę, ale technologię jej uzyskiwania. Jeśli ktoś wymyśli inną technologię, a przy tym tańszą, da pacjentom dostęp do tańszego leczenia i sam swoje zarobi. – To są również bardzo skomplikowane badania, trwające po kilka lat, angażujące sztaby ludzi, mnóstwo drogiego sprzętu i duże pieniądze – podkreśla Krzysztof Kurowski, dyrektor do spraw projektów strategicznych. – Gdyby innowacyjność sektora farmaceutycznego oceniać tylko przez liczbę nowych molekuł, to wypadłby słabo. Takich molekuł rejestruje się bowiem 30-40 rocznie, podczas gdy w innych gałęziach przemysłu wynalazków są setki i tysiące rocznie. Tymczasem farmacja naprawdę jest jednym z najbardziej innowacyjnych sektorów, tylko że jej innowacyjność wyznaczają nie tylko zupełnie nowe molekuły, ale również nowe sposoby formulacji tych opracowanych już wcześniej.

Takie nowe podejście do znanych substancji może zaowocować nie tylko spadkiem cen, ale też poprawą ich właściwości. Pojawiły się np. krople do oczu, które zachowują pożądaną trwałość mimo wyeliminowania powodujących skutki uboczne konserwantów. Udaje się też łączyć po kilka substancji czynnych w jednym leku, dzięki czemu pacjent cierpiący np. na nadciśnienie zamiast garści tabletek łyka jedną. Dlatego w branży woli się używać terminu „leki drugiej generacji”.

Wprowadzenie do produkcji nowego leku pochłania kilka lat badań i ma kilka momentów krytycznych. Jednym są badania kliniczne, kiedy sprawdza się, czy to, co działało w laboratorium, działa zgodnie z oczekiwaniami również w organizmie pacjentów. Drugi próg trudności to przejście ze skali laboratoryjnej do przemysłowej, gdzie nie mówi się o dziesiątkach gramów, ale o setkach kilogramów.

Jak to wygląda z bliska – mogą Państwo zobaczyć w załączonej galerii zdjęć.
Nasz reporter jest do państwa dyspozycji:
Adam Białczak
+48.500187558

0 komentarze

Podpisz komentarz. Wymagane od 5 do 100 znaków.
Wprowadź treść komentarza. Wymagane conajmniej 10 znaków.